Tak, nie jestem szczególnym wielbicielem filmów Barei, traktuję je jako swoistą rejestrację absurdów i dziwnych zasad, w ramach którch egzystowało społeczeństwo w okresie PRL. Fakt, są sceny typowo komediowe, ale głównie zabawne - z naszego , współczesnego punktu widzenia. Bawi nas to co kiedyś NIE było zabawne, ale było. Nikt się nie śmiał z łyżek na łańcuchu - musiał je zaakceptować aby móc zjeść w barze.
Ogladam ten i inne filmy z tamtych czasów jako smutną rejestrację świata istniejącego z żalem i współczuciem(całe szczęście że moja młodość przypada na obecne czasy a nie wtedy)- może dla tego iż moja mama wychowywała mnie w latach 70-tych, walcząc o każdą butelkę śmietany i czekoladę.
Ech pewnie powiecie - zgorzkniały staruch - a nie... tylko ja wolę komedie kręcone jako komedie.
A swoją drogą te filmy to także rejestracja ( na co nikt chyba nie zwrócił uwagi) powszechnego braku znajomości poprawnego języka polskiego. Powszechna jest wulgaryzacja i zhamienie. Język jest pełem błędów ( vide "...temu misiu") . Prostactwo które z jednej strony może i śmieszy - ale mnie razi. Wiem powiecie że zgreduję i wymagam niewiadomo co - no cóż, może i tak ale nie lubię propagandy prostactwa i braku kultury.
Ktoś powie, że to przecież ironia i kpina - obawiam się że jest to dorobiona po fakcie teoria "wzbogacajaca" tło merytoryczne filmu.
Ciekaw jestem czy jestem sam z takimi poglądami ?