Wracając kiedyś z meczu autokarem zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej gdzie doszło do "promocji". Po przyjeździe policji trzeba było oddać zniknięte towary, jednak właściciel stacji przez dłuższy czas się domagał, żeby mu oddać jeszcze coś i jeszcze coś, i jeszcze coś. W pewnym momencie jeden z pasażerów nie wytrzymał, stanął w drzwiach i powiedział:
"Cham się uprze i mu daj, skąd wezmę jak nie mam?"
...wystarczyło, mogliśmy jechać dalej.