Owszem, fabułka błaha i niczym się nie wyróżnia na tle ówczesnych komedii polskich, ale dla takiego składu można oglądać nawet pantomimę o lesie. Takich aktorów po prostu już nie uświadczysz w obecnym polskim "kinie":
Bielicka (ciuchowa mamcia), Płotnicki (prywaciarz z pretensjami do wyższych sfer), Kobiela (cwaniak-ludoman), Pokora (inspektor skarbówki o stu twarzach), Czyżewska (urocza dziewczyna z charakterkiem).
Poza tym uwielbiam Warszawę z tamtych lat: wprawdzie pełną jeszcze gruzów, ale w centrum już ładnie odbudowaną, a jeszcze nie oszpeconą reklamami i wysokościowcami. Starówka naprawdę jest piękna w tym filmie!
Polecam wszystkim, którzy mają sentyment do tamtych lat, tamtych aktorów i tamtej Warszawy.
"Owszem, fabułka błaha i niczym się nie wyróżnia na tle ówczesnych komedii polskich," - odnosząc się do tego zdania mogę powiedzieć, że jest w nim 99% racji, bo trzeba zauważyć jedno - ta błaha komedyjka ma niemal 50 lat i była jedną z pierwszych (jeśli nie pierwszą) tego typu komedyjek. Tym się właśnie wyróżnia i bije na głowę komedyjki współczesne. Zresztą w odniesieniu do współczesnych komedyjek, parafrazując słowa B. Lindy z "Psów" można powiedzieć: czasy się zmieniają, a komedyjki ciągle te same.
Dla mnie to smakołyk. A do tego musical, jak się patrzy. Jak patrze na tych karolaków swoją drogą, to ehh...